postraszył Krzysztofa
To właśnie Małkowski pierwszy postraszył Krzysztofa Pilarza. Uderzenie z dystansu było bardzo dobre, ale gdy pod koniec pierwszej połowy bramkarz chorzowskiej drużyny z wielkim wyczuciem wyszedł z bramki i odbił piłkę, która pewnie zmierzała pod poprzeczkę, co bardziej wrażliwym kibicom stanęło serce!- W naszej drużynie najlepszy był właśnie Krzysiek - chwalił po pierwszej połowie Niedzielan, GKS rzeczywiście pokazał na Cichej, że jest drużyną, w której trudno o słabe punkty. Działacze niebieskich z zazdrością mogli spoglądać szczególnie na skrzydłowych. Zimą Ruch liczył przecież na pozyskanie Tomasza Wróbla, a dużo wcześniej zabiegał o Macieja Małkowskiego.
który także był pod wrażeniem gry skrzydłowych GKS-u. - Powinniśmy prowadzić. Miałem pecha, że trafiłem akurat w wychodzącego z bramki Pilarza. Takie mecze musimy wygrywać, jeżeli wciąż chcemy się liczyć w walce o czołowe miejsca w lidze - martwił się Małkowski, którego zespół przegrał pierwszy ligowy mecz w tym roku